Borowik szlachetny i jego uprawa

Borowik szlachetny i jego uprawa

Jako mieszkaniec małej wsi, wielki świat jest dla mnie dość skomplikowany. Średnio znam się na komputerze, o telefonach dotykowych już nie wspominając, a nowomodne metody uprawy czy ułatwienia sobie życia są poza moim zasięgiem. Dla mnie wszystko jest proste – ze zwykłą wędką na ryby, z koszykiem wiklinowym na leśne jagody oraz w kaloszach i z wiadrem o piątej nad ranem na grzyby.

Borowiki – jednak można je uprawiać

grzybnia borowika szlachetnegoByć może to dlatego nie mogłem wyjść z podziwu, gdy mój sąsiad, Zenek, oznajmił mi pewnego dnia, że zaczyna hodować w ogródku borowiki. Jak to prosty chłop, wyśmiałem go – przecież leśnych grzybów hodować się nie da. Zenek powiedział jednak, iż czytał w internecie o „grzybniach” i „sztuczkach”, które sprawią, że jego ogród już niedługo zmieni się w całe pole szlachetnych borowików. Machnąłem tylko ręką i wróciłem do swoich spraw, a potem zapomniałem o sprawie. Dopiero po kilku miesiącach przekonałem się, w jakim byłem błędzie. Gdy wybierałem się na grzybobranie, zobaczyłem, że pod dorodnymi bukami Zenka gęsto wysypały piękne, złote prawdziwki! Byłem pod ogromnym wrażeniem – przecież grzybów nie da się uprawiać! Pokręciłem głową i odrobinę stłamszony ruszyłem w swoją stronę. Po powrocie nie mogłem się nasłuchać przechwałek sąsiada, jednak już w trakcie przechadzki po lesie postanowiłem porzucić dumę i przyznać mu rację. Zamiast wysłuchiwać więc jaki to wspaniały pomysł Zenek miał, poprosiłem go o pomoc – powiedziałem, że sam chcę spróbować wyhodować własne grzyby. Pełny siebie i uśmiechnięty zaprosił mnie do siebie, usiadł przed komputerem, po czym zamówił kilka sztuk „na spróbowanie”. Już po paru dniach kurier przywiózł mi paczkę, w której znajdowała się grzybnia borowika szlachetnego – nie czekając długo, wykopałem dołki w okolicy rosnących na mojej działce sosen i zgodnie z zaleceniami umieściłem w nich grzybnie. Jak to prosty chłop, zapomniałem o całej sprawie do czasu, gdy pod moimi sosnami po kilku tygodniach, zaraz po większej ulewie pojawiły się prześliczne, złote, dorodne prawdziwki.

Nie mogłem wręcz wyjść z podziwu! Zaraz złapałem wiadro i niewiele myśląc zebrałem grzybki, po czym oznajmiłem żonie, że na obiad mamy dzisiaj grzybową. Sprawdziłem też pobieżnie buki Zenka – zobaczyłem, że grzybów było u niego znacznie więcej niż u mnie. Uśmiechnąłem się tylko, po czym uruchomiłem dawno nieużywany komputer i włączyłem stronę, z której Zenek zamawiał dla mnie grzybnie.